Pielęgnując w sobie dziewczęcy zachwyt nad tym co zwyczajne, dajemy sobie przestrzeń i przyzwolenie na bycie szczęśliwą kobietą. Czując radość ze słońca na skórze, biegania boso po piasku, intuicyjnego łapania tu i teraz zdejmujemy bagaż czyichś oczekiwań wobec nas. Pozwalam sobie na słuchanie wewnętrznej dziewczynki, bo przynosi mi to czystą radość. Mam świadomość, oczywiście, że będąc odpowiedzialną dorosłą nie zawsze mogę oddać jej stery, ale warto wtedy, kiedy jest taka sposobność. Dziecięca radość dodaje blasku, tworzy bufor dla dorosłości i pomaga spojrzeć na dorosłe sprawy z dystansem. Odświeża. Daje poczucie chwilowego spowolnienia czasu. Dodaje sił.
Wiem już jak wiele szczęścia zawdzięczam temu, że słucham siebie.Widzę co dzieje się z kobietą, kiedy tego nie robi i żyje tylko po to by spełniać oczekiwania i powinności. Jej frustracja i niezadowolenie zatruwa ludzi wokół. Obwinia świat za swój smutek, nie zachwyca się już niczym. Usycha i gnije.
_________________________________________
fot.: Jakub Ćwiklewski
0 Komentarze
Masz podobne spostrzeżenia? A może masz zupełnie inne wnioski na ten temat? Będzie mi miło, jeśli odniesiesz się do treści tego posta. Zachęcam do pozostawienia komentarza