Nie bądźmy dla siebie pizdami

 Zdjęcie, które dołączyłam do tego wpisu nie pojawiło się od razu, choć byłam bardzo z niego zadowolona.

Nie zawsze byłam zadowolona ze swojego ciała, bo kompleksy z powodu jego wyglądu nie pozwalały mi na to. Dziś jednak słuchając po raz kolejny Joanny Keszki, usłyszałam od niej, że ciało to nie wygląd. 

Patrząc na to zdjęcie poczułam zadowolenie z tego jak się czuję w moim sama ze sobą - jest zdrowe, wykonało ogrom zadań (dwie zupełnie różne ciąże i dwa spektakularne porody to nie byle co!), przeszło wiele i nadal dostarcza mi wiele przyjemności, a także w dalszym ciągu spełnia swoje zadania. Jestem sprawna, czerpię radość i satysfakcję z pięknego sportu. Nareszcie jest mi ze sobą dobrze w moim ciele. Bałam się pokazywać to zdjęcie komukolwiek i wracałam do niego ukradkiem - tylko dlatego, że widać na nim moje pośladki!

Dziś jednak mnie olśniło. Dlaczego boimy się pokazywać swoją radość i zadowolenie z samych siebie? Boimy się oceny! Krytycznie oceniają nas najczęściej inne kobiety. My, kobiety, mamy w sobie jakiś okropny nawyk krytykowania i dopieprzania innym z nas. Dlaczego? Odnoszę wrażenie, że często wynika to z braku możliwości swobodnego wyrażania siebie. Ograniczone różnymi czynnikami (praca, religia, rodzina, partner......) cenzurujemy swoje wypowiedzi i swoje własne zachowania. Nie pozwalamy sobie na spontaniczność. Te z nas, które mogą sobie pozwolić na wolność (wypowiedzi, realizacji planów i spełniania marzeń, wyrażania siebie i swoich poglądów) są wielokornie traktowane jako zagrożenie przez inne kobiety. Obserwując i wsłuchując się również w siebie i w to, co jeszcze nie tak dawno sama miałam w głowie, zauważam, że kobieta potrafi być największym wrogiem drugiej kobiety, kiedy sama czuje się zagrożona. Jeśli w danej sferze czujemy się niedowartościowane, zwalczamy intuicyjnie te spośród nas, które spełniają się w niej. Poczucie zagrożenia wynika pewnie z wychowania, w którym głównym zadaniem kobiety przez setki lat było dobrze wyjść za mąż i dbać o rodzinę. Jeśli inna kobieta z naszego otoczenia ma możliwość i siłę by realizować nasze ukryte pragnienia - często z lęku przed jej siłą reagujemy agresją. Przez tą zawiść kobiety stają się dla siebie pizdami. Krytykują, pouczają, bo łatwiej jest wytykać niedociągnięcia (w ich opinii) drugiej kobiecie niż przyznać niezadowolenie z własnego życia i nieumiejętność przeprowadzenia zmiany w nim, aby nareszcie poczuć się szczęśliwą we własnej skórze. 


Nie znam ani jednej szczęśliwej i zadowolonej ze swojej kobiecości kobiety, która gnoi inne. Znam jednak kilka, które w swojej frustracji, niezadowoleniu, smutku i zgorzknieniu zajmują się porządkowaniem życia innym wg ich wymyślonych standardów. O dziwo, te standardy nie doprowadziły ich samych do szczęścia i zadowolenia z codzienności, a jednak przepychają swoje przekonania jako złoty środek na życie dobrej żony, matki, gospodyni.



Zdjęcia nadjeziorne: Jakub Ćwiklewski (wrzesień, 2023) 


Post opublikowałam w social mediach po roku! Wcześniej chyba myślałam, że jest zbyt ostry, żeby wyciągać go z szuflady. Bardziej chyba nie mogłam się pomylić. Możliwe też, że dopiero kiedy sama stałam się na niego gotowa, umiałam puścić go w świat. Dzięki tym słowom i temu przesłaniu utwierdziłam się w przekonaniu, że musimy się wspierać. Same być dla siebie uważne i wspierające dla innych z nas. Po publikacji posta dyskusja rozwinęła się zaskakująco, a piękne konsekwencje tegoż napędzają mój rozwój i moje przekonanie, że wybrałam słuszny i potrzebny kierunek. Przede wszystkim dla siebie, ale również dla tych z Was, które jak jeszcze niedawno ja, gubią się w tym całym siostrzeństwie i samolubieniu. 

Prześlij komentarz

0 Komentarze