Lubię świętować 🥂
Dzisiejsza rocznica jest nie byle jaka, bo to już drugi rok od mojej apostazji :) od momentu kiedy otrzymałam formalne potwierdzenie nie przynależenia do tworu, który często mamy wgrany w domyśle przychodząc na świat w tym kraju.
Co czuję po dwóch latach? Rosnącą Satysfakcję, choć już nie tak ekscytującą jak na początku ;) głownie wynikającą z pewności, że zrobiłam coś tylko dla siebie, żeby żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami, a nie formatowanymi i bezmyślnie powielanymi schematami. Z szacunkiem do własnej kobiecości nie skierowanej jedynie na przedmiotowość wobec patriarchalnych modeli. Satysfakcję tym większą, że z pozycji obserwatorki, przy lampce wina, podziwiam rosnące grono ludzi myślących, przede wszystkim krytycznie. Wieeeele pracy jeszcze przed nami, bo społecznie ciężko odciąć tę pępowinę, co czuć chociażby w ogromnych wpływach KK na funkcjonowanie szkół, samorządów, grubszej polityki, i wielu wielu wielu kolejnych. Ale to się zmienia i już się nie szarpię - punktuję kogo gdzie trzeba, czasem tupnę, ale swoją postawą wymagam zauważania faktu, że większość nie oznacza WSZYSCY. Jeszcze będzie przepięknie 🥂
0 Komentarze
Masz podobne spostrzeżenia? A może masz zupełnie inne wnioski na ten temat? Będzie mi miło, jeśli odniesiesz się do treści tego posta. Zachęcam do pozostawienia komentarza